środa, 16 marca 2011

Kryzys w Japonii trzęsie rynkiem kredytów hipotecznych


Social lending jest pochodną bankowości i powstała jako alternatywa dla niej, dlatego równie ważne co pożyczki społecznościowe, są pożyczki zaciągane w bankach komercyjnych. W szczególności te najważniejsze czyli kredyty hipoteczne denominowane w walutach obcych.
Inwestorzy wyprzedając akcje na giełdach całego świata boja się kryzysu atomowego, jaki może mieć miejsce w Japonii po awarii w elektrowni jądrowej Fukushima. Pieniądze uzyskane ze sprzedaży akcji lokują w walutach obcych, a w szczególności we frankach szwajcarskich, która to waluta uznawana jest za bardzo bezpieczną na czasy kryzysu.
Od początku trzęsienia ziemi w Japonii, kurs najpopularniejszej waluty w której Polacy zaciągają kredyty hipoteczne (frank szwajcarski) skoczył o 1.98% wg kursu NBP. Należy jednak pamiętać, że banki dodatkowo zarabiają na kredytach walutowych dzięki spreadowi, czyli różnicy pomiędzy kupnem a sprzedażą. Tutaj wzrost franka szwajcarskiego jest dużo większy i wynosi 2,65% (dla PKO BP). Są jednak banki, które mają jeszcze większy spread niż wspomniane PKO BP.
Wniosek nasuwa się sam. Każdy taki procentowy wzrost waluty to odpowiednio po przeliczeniu na złotówki ubytek w budżecie domowym.
Trzeba jednak wiedzieć, że kiedyś minie kryzys w Japonii, a minie na pewno. To naród zdyscyplinowany i pracowity, który szybko podnosi się po takich wydarzeniach. Na rynki kapitałowe powróci spokój, a kredytobiorcy ponownie powitają walutę dawnej Republiki Helweckiej poniżej 3 złotych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz